Mój ulubiony sklep znajduje się całkiem niedaleko mnie. Nie wiem, czy to szczęście, czy pech, bo zawsze wydaję w nim dużo pieniędzy. Uwielbiam wszelkiego rodzaju akcesoria jeździeckie, bo jazda konna to moja pasja odkąd skończyłam 12 lat.
Kupiłam ochraniacze dla konia
Zawsze ciągnęłam mamę, żeby zabierała mnie do stajni, i na początku tylko bawiłam się z koniami, a potem jakoś mnie to wchłonęło i zostałam na dłużej. I tak już sobie jeżdżę, zaprzyjaźniłam się ze wszystkimi w stajni i zaczynam mieć coraz lepsze noty od trenerów. Mój sklep, który tak często odwiedzam powoli zamienia się w mój drugi dom. Zawsze jak przechodzę obok i akurat jest otwarty, to wchodzę i oglądam, czy mają może jakiś nowy ciekawy czaprak, jakiego jeszcze nie mam, albo inne dodatki. Czasami też przekąski dla konia, bo nie samym cukrem w kostkach on żyje. Mama na święta postanowiła kupić mi bryczesy damskie i skakałam z radości, bo z moich kieszonkowych by mi na nie nie starczyło, a one trochę kosztują. Pozwoliła mi przymierzyć kilka par i wybrać sobie takie, które najlepiej mi leżą. Oczyma wyobraźni widziałam, jak będę sobie w nich radośnie jeździć, a ich nasycona czerń z daleka już będzie się uwydatniała. Oprócz tego ostatnio wzięłam też rzetelnie wykonywane ochraniacze Veredus, bo to taki prezent dla malucha, którego najbardziej polubiłam. Chciałam, aby i ode mnie coś miał, a taki drobiazg zawsze się przyda. Mama mówi, że mam dobre serce, bo nie myślę o sobie, tylko o innych, no ale czasami muszę przyznać, że myślę i o sobie. Idealna niestety nie jestem, chociaż się staram.
No ale pomagam jak mogę zwierzakom i dzięki temu dobrze się czuje ze samą sobą, bo wiem, że chociaż żyję dla kogoś, kto cieszy się z samej mojej obecności. Tak właśnie jak konie, które przyzwyczaiły się do mnie i poznają mnie i radośnie rżą na przywitanie.